niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 1 - Nie najlepszy początek


   Co mnie zazwyczaj nudzi w mojej pracy? Wyczekiwanie. Musisz czekać, czekać, czekać i jeszcze dłużej czekać. Jak rybak na swoją rybę, jak myśliwy na swój zwierzęcy łup, tak ja na swoją ofiarę. I to wyczekiwanie jest najbardziej denerwujące. Tak, więc czekam już od ponad godziny stojąc nieruchomo i wpatrując się w bramę na przeciwko, gdzie rzekomo ma miejscówkę jakiś gang uliczny. Gangiem ulicznym raczej bym ich nie nazwała, gdyż w porwania oni się zazwyczaj nie bawią. A tu jednak ofiarą padła jakaś sławna modelka o imieniu Emily. Za gruby atak jak na zwykły gang. Parę faktów dostałam z biura jednak szczegółów to ja mam się dowiedzieć. Jakiś czas temu o Emily było bardzo głośno w telewizji, więc pamiętałam mniej więcej jej twarz.
   -I jak tam? - odzywa się moja krótkofalówka przypięta do paska spodni.
   -Zimno. - odpowiadam. - dowiedziałeś sie coś więcej?
   -Że to sami faceci.
   -Nie spodziewałam się kobiet Rev. - odparłam wzdychając.
   -El nie denerwuj się, chciałem tylko pomóc. Niedługo po ciebie przyjadę.
Sygnał urwał się. To zadanie zostało zlecone mnie i mojemu bratu bliźniakowi Rev. Mamy obydwoje odebrać im uprowadzoną, a ich samych zabić lub też zaprowadzić ładnie za kratki. Pewnie pozwolenie zabicia do mojego brata bardziej przemawia. Od dziecka znieczulali nas odnośnie śmierci drugiego człowieka. Także jeśli chodzi o ból psychiczny i fizyczny, jednak jestem kobietą i płci nie da się oduczyć. I szczerze trzeba przyznać, że jestem we wszystkim słabsza, niż mój brat.
  W agencji pracują tylko dorośli, dojrzali, wyuczeni na maszyny do zabijania ludzie. Dopiero od naszej rodziny zaczął się "nabór" dzieci. A wszystko dzięki temu, że moi rodzice parę lat temu nie zadbali o dyskrecje. I o mało co zabójcy nie wybili nas wszystkich. Teraz agencja podjęła ochroną najbliższe rodziny wszystkich pracowników. Ich dzieci muszą uczyć się w szkole, która została dla nich specjalnie stworzona na terenie oddziału, nawet wtedy, gdy ich rodzice nie zgodzili się na przyłączenie ich do grupy młodych agentów. Ja z moim bratem nie mieliśmy tyle szczęścia i od małego, prócz zwykłych przedmiotów mieliśmy dużo godzin zajęć fizycznych, w tym posługiwania się bronią czy samoobrony. Trauma po przeżytym wypadku, zdziałanym przypadkowo przez naszych rodziców była tak duża, że bardzo szybko zostaliśmy przyłączeni do sekcji małych agentów. Teraz i nas zaliczają do "maszyn do zabijania", jednak ja sama tak siebie nie postrzegam, na całe szczęście nie miałam potrzeby nigdy nikogo zabić i mam szczerą nadzieje, że nie nada się do tego okazja.
   Jestem już na prawdę podenerwowana tym czekaniem, zmarzłam i nie mam ochoty tu więcej stać. Deszcz najwidoczniej nie ma zamiaru dzisiaj przestać padać. Ulice powoli zalewają się wodą, ponieważ studzienki nie nadążają połykać strumieni deszczu. Spojrzałam na zegarek, za chwile powinien podjechać po mnie Rev.
   -Witam. - ktoś nagle odezwał się za moimi plecami, a za nim zdążyłam się obrócić, jego broń już dotknęła
mojej skroni.
   -Ja i moim kumple zauważyliśmy, że tutaj od dawna stoisz i sądzimy, że nie przypadkowo. - dodał, druga ręką łapiąc mnie od tyłu za brzuch i przysuwając bliżej swojego ciała.
   -Jesteś na prawdę bardzo ładną dziewczyną i mogę być w błędzie, ale myślę, że śledzisz nas? - kontynuował. - szkoda takiej pięknej buźki, by strzelić w nią i tak po prostu pozbyć się jednej tak pięknej kobiety z naszego świata. Także mam dla ciebie propozycję na którą na pewno się zgodzisz, prawda?
   -Tak. - odpowiedziałam, próbując zachować spokój, jednak serce waliło mi jak oszalałe.
   -Wiedziałem. Tak, więc po prostu odejdziesz, nikomu nic nie wspominając. Jeśli wspomnisz znajdziemy cię i zabijemy, jasne?
   -Oczywiście.
   -Grzeczna dziewczyna, a mogę wiedzieć jeszcze jak się nazywasz?
   -Abi. - odzywałam się, a w tym samym momencie chłopak wyrwał z przypięcia moich spodni krótkofalówkę. Były one zarejestrowane na daną osobę, także moje imię widniało w lewym rogu ekranu.
Po chwili usłyszałam soczysty trzask, moja głowa pod wpływem mocnego uderzenia ręki chłopaka poleciała w lewą stronę. Policzek zaczął piec, a ja powoli spoglądnęłam na faceta, który stał teraz na przeciwko mnie. Jednym ruchem zrzucił krótkofalówkę na ziemie i ją nadepnął, gniotąc ją na milion kawałeczków.
   -Jeśli będziemy się od początku okłamywać to nic z tego nie będzie. - powiedział ostro. - tak, więc spróbujemy jeszcze raz. Jak ci na imię?
   -Elsa.
   -Dziękuję za odpowiedź. Ja jestem Harry. A teraz spierdalaj stąd.
   Pospiesznie wyszłam na zewnątrz. Deszcz od razu spowodował, że moje włosy stały się mokre. Usłyszałam śmiechy i odwróciłam się w stronę dochodzącego dźwięku. W bramie którą obserwowałam, jeszcze chwile przedtem, stało paru innych facetów, którzy wpatrywali się we mnie. Rzekomy Harry właśnie do nich podszedł.
    -I co się odwracasz mała. To już koniec. Za mało wrażeń? - usłyszałam jego głos.
Oj żebyś wiedział, że to dopiero początek, pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie. Nie takie rzeczy się robiło...

wtorek, 16 grudnia 2014

Prolog

   Deszcz nasilił się przez ostatnią godzinę. Na zewnątrz szaro, ciemno, ponuro. Słychać tylko krople hałaśliwie uderzające o metalowe dachy pobliskich aut i betonowy chodnik. Ulice są puściutkie, jak gdyby miasta nikt nigdy nie zamieszkiwał. W oknach domów świecą się światła, jedynie to jasno tłumaczy, że ktoś tutaj jednak mieszka. Ja stoję w bramie jakiegoś starego budynku, cuchnącego wewnątrz stęchlizną. Oparta o framugę, z założonymi rękoma na klatce piersiowej wpatruje się w ścianę lejącego deszczu. Przez cały czas zastanawiam się czy przestanie w końcu padać? Jednak nie po to tutaj jestem.
   Pracuje w dziwnej agencji... ni to agencja detektywistyczna, ni to policja. Największą różnicą tej placówki jest to, że nikt na świecie o niej nie wie - nikt, prócz nas pracowników. Praca może nie należy do najłatwiejszych, ale za to jest bardzo ciekawa. Choć właściwie nie miałam wyboru co do tego czy chcę w niej pracować.  Moja rodzina do niej należy, toż to i ja także musiałam.
   Za każdym razem mamy proste zadania do wykonywania. Jest to wprowadzanie pokoju tam gdzie go nie ma. I tym razem również. Dostałam większe zlecenie. Temat? Porwanie.



Hej Wszystkim! :) Zastanawiałam się czy zacząć pisać nowe opowiadanie czy też już nie zabierać się za to. W starym opowiadaniu nawet utworzyłam pytanie dotyczące tego tematu. Jednak stwierdziłam, że pisanie nowej opowieści zawsze mnie czegoś nauczy i pozwoli mi szlifować to co lubię robić, czyli pisać. Mam nadzieje, że ten blog również znajdzie paru stałych czytelników i będziecie tutaj zaglądać po nowe rozdziały. Jak na razie się z Wami żegnam! Historia rusza już po świętach! :) Do zobaczyska :*