wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 6 - Granat

    Facet, który celował do mojego brata upadł z hukiem na ziemie. Beton momentalnie przybrał kolor jego krwi. Reszta stała jak wryta w ziemię, patrząc na umierającego mężczyznę. Jego ciało jeszcze przez chwile podrygiwało, a z jego ust słyszeć się dało ostatnie jęknięcia. Moje ręce trzęsły się jak nigdy. Po raz pierwszy byłam zdolna do takiego czynu i po raz pierwszy to zrobiłam. Jeszcze przez chwile wpatrywałam się w zmarłego, obcego mi mężczyznę, próbując ukryć przed samą sobą, uczucie przypominające strach.
    Chłopaki odnaleźli mnie wzrokiem. Ich miny były nie do zidentyfikowania. Nie kryłam się, stałam pewnie przed nimi.
   -To dopiero początek. - powiedziałam z powagą w głosie i rzuciłam się biegiem w stronę Rev. - zatkaj nos Rev!
Popchnęłam brata w stronę rozchodzącej się w dole wody. Razem z nim wleciałam do morza. Szybko odwiązałam mu oczy. Chłopak spojrzał na mnie przerażony. Wskazałam palcem na mur, dając mu do zrozumienia, by płynął blisko betonowej ściany. Ja podążałam tuż za nim. Co chwila wynurzając się, by wziąć trochę powietrza i ponownie wrócić pod wodę. Strzały z broni było słychać nawet pod powierzchnią. Próbowałam nurkować jak najgłębiej, by jakimś trafem nie zostać zranioną jedną z kul. Sama nie wiedziałam czy było to możliwe na tej głębokości, z naukowego punktu widzenia, jednak w tym momencie ryzykowanie, nawet w najdrobniejszych sytuacjach, byłoby infantylne. Próbowałam kierować się instynktem. W końcu schroniliśmy się w innej części zbiornika i porywaczy dzielił od nas wielki mur. Zauważyłam nieopodal drabinkę, weszłam po niej, a później pomogłam Rev się wspiąć, gdyż nadal miał związane ręce.
Wyciągnęłam z pochewki przy moich spodniach nóż i sprawnie przecięłam węzeł, tym samym uwalniając brata z pułapki.
   -Jesteśmy bezpieczni? - spytał Rev.
   -Na chwile obecną myślę, że jesteśmy - odparłam, głośno przy tym dysząc.
   -Właściwie co się stało? Chcieli mnie zabić?
   -Chcieli, a twoje ciało wyrzucić do wody.
Moj brat stał i spoglądał na mnie czekając na dalsze wyjaśnienia.
   -Nie czuje się winna. Pierwszy raz jestem zdania, że ten ktoś zasłużył sobie na śmierć - powiedziałam bez uczucia.
Chłopak podszedł i mocno mnie objął.
   -Dzielna dziewczyna - skomplementował. - a teraz wróćmy już do agencji. Należy nam się odpoczynek.
   -Aaa czyli należycie do jakiejś agencji? - czyjś głos rozniósł się echem, między budynkami magazynów.
   -Kurwa. - przeklęliśmy w tym samym momencie.
Przed nami z ukrycia wyszedł Martin z jakimś nieznanym nam jeszcze chłopakiem w brązowych, krótko obciętych włosach. W ręku nie trzymali już pistoletów, a jakieś słabych rodzai karabiny. Razem z Rev stanęliśmy w pozie bojowej, na rozszerzonych, lekko ugiętych nogach.
   -Masz rację Elsa to dopiero początek - rzekł Harry, który również trzymał podobny rodzaj broni.
W pierwszym momencie moja ręka dotknęła kabury z pistoletem przy moim pasku. Zaczęłam pomału odpinać guziczek, by móc wyciągnąć broń, jednak nie uszło to uwadze Zayna:
   -E,e,e... ręce do góry - powiedział z drwiącym uśmiechem.
Zanim wykonałam jego polecenie, sięgnęłam do kieszeni spodni, wyjęłam z kieszeni mały kartonik, wielkości pudełka zapałek i ścisnęłam je w dłoni tak, by było niewidoczne. Kciukiem podważyłam małą zawleczkę, przypominającą tę która znajduje się na puszkach z napojami i zrobiłam nią otwór w dzierżonym przeze mnie  maleństwie, aktywując zapalnik. Zaczął się rozgrzewać lekko parząc moją rękę, to była oznaka, że działa i czas na pokaz. Cisnęłam skrywany przeze mnie przedmiot w stronę porywaczy, wzięłam brata i zaczęłam uciekać jak najdalej stąd. Po niespełna pięciu sekundach pudełeczko wybuchło, robiąc ogromną huk i chmurę duszącego dymu. W tym samym momencie Rev upadł i chwycił swoją kostkę.
   -Co się stało?! - krzyknęłam.
   -Dostałem! Elsa uciekaj!
Kucnęłam przy nim i wyrywając mu dłoń którą zaciskał nogę, sprawdziłam ranę. Nie wyglądała za dobrze, ewidentnie został postrzelony. Nie myśląc długo, chwyciłam go pod pachę i pomogłam wstać. Zajęczał z bólu. Nie mogłabym zostawić swojego własnego brata na pastwę losu, od początku był on nie tylko bratem, ale i najbliższym przyjacielem. Kimś komu mogłam powiedzieć najgorszą prawdę oraz komu powierzyłabym własne życie.
   -Idziemy - rozkazałam i pozwoliłam, by się o mnie podpierał.
Chmura dymu zaczęła się rozrzedzać, a ja próbowałam iść z Rev jak najszybciej, by zniknąć im z oczu. Jednak nie szło nam za dobrze. Prędko wygrzebałam z jego kieszeni drugi granat. Zdałam sobie sprawę, że wiele ryzykuje rzucając go za siebie. Odwróciłam się i mocno zamachnęłam, cisnąć go jak najdalej w stronę, duszących się jeszcze dymem ,mężczyzn.
   -Elsa, on był odłamkowy - oznajmił Rev.
   -Wiem, szybko idziemy dalej.
Po chwili granat wybuchł, a wraz z tym usłyszeliśmy krzyki. Rev jęknął z bólu, a w tym samym momencie i ja wygięłam się w łuk. Odłamki, które zawierał granat doleciały, aż do nas.
   -Elsa! - krzyknął Rev.
   -Wszystko dobrze, idziemy dalej. - wyjęczałam, ponieważ ból w okolicy dolnej partii pleców był nie do zniesienia.  Gdyby teraz nas dorwali to byłby nasz koniec, więc wolałam nie zważać na nic. Skręciliśmy za niski budynek. Nagle moja krótkofalówka za wibrowała. Szybko odebrałam.
   -Gdzie jesteście!? - zaryczał głos Clintona.
   -Port. Szybko! Jesteśmy ranni!
W oddali za drucianą siatką zauważyliśmy czarne auto. Na nasze szczęście za magazynem była dziura w płocie. Rev szedł pierwszy, zaś ja go osłaniałam od tyłu. Chłopak przeszedł i wolnym krokiem podążył w stronę czarnego vana, z którego właśnie wybiegł Scott, przełożony Clintona.
   -Elsa! - usłyszeliśmy długi, głośny ryk Harry'ego dochodzący z miejsca z którego właśnie uciekliśmy.
   -Słyszeliście? - odezwałam się do Scotta i reszty. - to są psychopaci.
   -Szybko wsiadać! - ponaglił nas.


Jak myślicie co można byłoby dodać do opowiadania? Zmienić coś? :)
Piszcie w komentarzach! ;) Pozdrawiam :*

8 komentarzy:

  1. Wsaniały! Tak bardzo się wciągnełam i wgl. Czekam na NEXT <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa aaa kocham mogłabyś dodać więcej tekstu xd

    OdpowiedzUsuń
  3. AWWW <3 :33 Elsa zabiła kogos :OOO
    co dalej?!!?! kiedy następny rozdział!!! prosze szybko :oo uda im się uciec? :oo kocham twoje opowiadania! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. kurczę! chyba jeszcze nie miałam okazji czytać takiego opowiadania, zresztą nie wiem, bo już tyle tego było, że... ale nie ważne!
    Strasznie mnie wciągnęło! Czytam, czytam i nagle koniec, a szkoda, że tak krótko, bo rozdział jest naprawdę strasznie ciekawie napisany i chciałoby się więcej :)
    jest też genialna obsada. W ogóle blog i całe opowidanie są świetne i jestem ciekawa kolejnego rozdziału :D

    Chciałabym też zaprosić Cie do siebie:
    http://no-control-niall-horan.blogspot.com/
    jest dopiero prolog. mam nadzieję, że wpadniesz, jeśli oczywiście masz ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo wciągające opowiadanie! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Masz wielki talent do pisania x // http://torn-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hajo! :)
    Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award !
    Więcej informacji na: http://hs-fanfiction.blogspot.com/2015/01/liebster-blogger-award.html

    NX

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi się że nie musisz nic poprawiać czy zmieniać :) Ważne żebyś pisała o myślisz i jak umiesz ! ☺ Wciąga?Wciąga. Proste :) Pozdrawiam i zapraszam..Daj znać co myślisz i ogólnym zarysie ;)
    http://mojepastwisko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejciu, niesamowity <3, czekam z niecierpliwością na następny. A ja zapraszam na mojego bloga http://uprowadzonaopowiadanie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń