czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 10 - Ryan

   Z moich ust wydarło się ciche jęknięcie. Mój oddech nie stawał się spokojniejszy, a nawet powiedziałabym, że z każdą sekundą, głośniej dyszałam. Wraz z zatrzaśnięciem się drzwi, lampy zgasły. W kotłowni zapanowała totalna ciemność. Po omacku wdrapałam się po schodach i nacisnęłam na klamkę, jednak jak się spodziewałam drzwi były zamknięte.
   -No świetnie, zamknął mnie tutaj - powiedziałam szeptem do siebie, pocierając dłońmi swoje ramiona, ponieważ do kotłowni wdarł się zimny powiew.
Przysiadłam na chłodnych schodach i próbowałam pozbierać myśli. Nie rozumiałam zbytnio co chciał mi dać Ryan do zrozumienia mówiąc, że nazywa się Gonzales. Zna mojego brata, to pewne. Jednak gdzie mogli się spotkać? Raczej nie urządzili sobie radosnej pogawędki, podczas uprowadzenia mojego brata. Nie prawdopodobne także, by poznali się wcześniej. Ryan jest dilerem żywych ludzi od wielu lat, zaś Rev od dziecka siedzi wraz ze mną w agencji. To byłoby niemożliwe, by kiedykolwiek się widzieli, a co dopiero rozmawiali ze sobą. Nie słyszałam nigdy o jakimś zaginionym członku rodziny, a już na pewno o osobie, która ma to samo nazwisko co ja. Kim my z Rev dla niego jesteśmy, że jego reakcja była tak zaskakująco nienormalna?
   Wszystkie te myśli nie dawały mi spokoju, dopóki nie usłyszałam dźwięku zamka w drzwiach. Pędem zbiegłam schodami i wbiegłam w jeden z ciemnych korytarzyków. Przysiadłam w jednym z kątów między ścinami i nasłuchiwałam.
Drzwi otwarły się z lekkim skrzypnięciem, robiąc na dole promień światła, wraz z cieniem tajemniczego przybysza. Ktoś zaczął schodzić schodami, cicho pomrukując pod nosem.
   -Gdzie to cholerne światło!? - zadźwięczał głos Harry'ego, a moje ciało zdrętwiało.
Dałabym sobie rękę uciąć, że w tym samym momencie zaczęłam się trząść. Słyszałam jak chłopak dłońmi klepie ścianę w poszukiwaniu włącznika. Po chwili ledwo świecące żarówki ponownie zapaliły się.
   -No kurwa, wiele dają te lampy! - skomentował krzykiem Harry. - ale tu zimno.
Skuliłam się mocniej w kącie, kiedy usłyszałam jego kroki przemierzające pomieszczenie kotłowni. Ja skryta byłam w jednym z  korytarzy prostopadle padających na pokój. Próbowałam spokojnie oddychać i modliłam się w duchu, by znalazł to czego szuka i wyszedł. Piwnica była na prawdę zimna i w pewnej chwili poczułam jak katar zaczyna spływać mi z nosa. Wzbraniałam się, by podciągnąć nosem, ponieważ wywołałoby to z pewnością słyszalny hałas. Byłam już strasznie podenerwowana tym, że chłopak cały czas przewraca wszystko w poszukiwaniu czegoś i nie ma zamiaru wyjść. Co jakiś czas widziałam go jak przechodzi i w tych momentach najbardziej modliłam się, by czasem nie spojrzał się w głąb korytarza, gdyż sądziłam, że pomimo wszystko widać mnie jak na dłoni.
   -Sobers?! - zaryczał głos Ryana z góry.
   -Czego kurwa chcesz Gonzales?! - odkrzyknął Harry, spoglądając na szczyt schodów. - jestem kurwa zajęty. Szukaj lepiej uciekinierki, bo Zayn nas powiesi!
   -Ktoś mówił, że zauważył ją w górnych partiach budynku, także nie masz co jej szukać w kotłowni.
   -Nie szukam tej dziewczyny! Tymczasowo mam jej dosyć, choć zastanawiałem się nad jej kupnem.
   -Chyba jesteś świadom, że ona nie idzie na sprzedaż. Za bardzo odpowiada Shamonowi.
   -Jeszcze zobaczymy, jest tak wkurwiająca, że Zayn ją w końcu wywali - odpowiedział pewny siebie Harry. - a następnie kupie ją. Zapanowała chwila ciszy, w której Harry powrócił do poprzedniej czynności, czyli robienia większej gemeli w kotłowni.
   -Cholera, gdzie jest ten zapas broni?! - odezwał się chłopak o kręconych włosach.
   -Dobra idź poszukaj swojej przyszłej żony, a ja znajdę broń - zaproponował Ryan, a do mojego mózgu wkroczyły czarne myśli.
Przecież Ryan jest świadom, że mnie tutaj zamknął i wie, że tutaj nadal jestem. Odkąd przeszedł mu szał, który dostał, odczuwałam z jego strony lekką nienawiść do mnie. Choć konkretnie nie dał mi tego do zrozumienia, dało się to wyczuć z jego postawy. Czy on chce się mnie pozbyć? I tak po prostu zastrzelić?
   -Dobra z tego co mówił Martin muszą być gdzieś w tych drewnianych pudłach - oznajmił, zaś po chwili o mało co nie wylądował na ziemi. - kurwa kto tak rozpieprzył te pudło, mógłbyś to sprzątnąć Gonzales, bo bym się zabił.
   -Jasne, idź już - odparł Ryan i w tym samym momencie, gdy Harry zatrzasnął drzwi, zgasło światło. Nastała głucha, niezręczna cisza, słychać było tylko oddech chłopaka, który stał w pomieszczeniu kotłowni. Po chwili usłyszałam ostre przeładowanie broni, a wraz z tym chłopak zaczął poruszać się po piwnicy, a jego szuranie butami napięło atmosferę. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu ratunku. Po mojej prawej stronie stało jedno z drewnianych pudeł, a na nim jakiś napis czerwoną czcionką, której przez ciemność nie zdołałam przeczytać. Sięgnęłam jak najciszej ręką w stronę odłamanej jednej bocznej deski pudła. Moja dłoń zetknęła się wpierw z czymś co cicho zaszeleściło pod naciskiem, odgadłam, że musi być to siano, którym zapycha się skrzynie, by ich zawartość nie uległa szkodom podczas transportu. Następnie musnęłam coś zimnego i twardego. Po omacku poznałam, że to pistolet. Odsapnęłam cicho, a moje mięśnie lekko rozluźniły się. Powoli podniosłam się z ziemi i ruszyłam korytarzem w stronę kotłowni. Broń trzymałam cały czas przed sobą w wyprostowanych w łokciach, rękach. W tym samym momencie kiedy weszłam do pokoju światło zapaliło się. Automatycznie wycelowałam w Ryana. Chłopak odwrócił się i zaskoczony podniósł ręce do góry.
   -Co ty robisz Elsa? - zapytał z lekkim przerażeniem w głosie.
   -Nie pozbędziesz się mnie - odparłam, nie spuszczając z niego wzroku.
Ryan pomału opuścił ręce, a na jego twarzy zagościł drwiący uśmiech.
   -I co masz zamiar mi zrobić nienaładowaną bronią? - zaśmiał się.
   -Skąd wiesz, że nie przeładowałam?
   -Nie słyszałem, byś to zrobiła.
   -Skąd wiesz, że nie wcześniej? - cały czas celowałam prosto w jego klatkę piersiową.
   -Ponieważ wzięłaś ją z pudła, a jest to nowo kupiona broń bez naboi - powiedział i podszedł kilka kroków bliżej mnie.
   Jego ręka w której trzymał swój pistolet wycelowała we mnie. Drugą rękę trzymał luźno w kieszeni. Przymknął jedno oko, a ja opuściłam ramiona i zacisnęłam oczy. Rozległ się strzał. Chwile zajęło zanim mój mózg zrozumiał, że żadna z moich części ciała nie jest poszkodowana. Spojrzałam na Ryana, a on się uśmiechał i ruchem głowy wskazał bym się odwróciła. Za sobą ujrzałam ogromnego szczura, który w tym momencie leżał zabity we własnej plamie krwi. Odskoczyłam przerażona i wpadłam na chłopaka, który objął mnie ramieniem.
   -Czyli nie chciałeś mnie zabić? - spytałam zdziwionym głosem, patrząc mu w oczy.
   -Żartujesz? Miałbym zabić własną siostrę?
   -Co?! - wykrzyknęłam. - jak to siostrę?
   -Przecież ci mówiłem - odparł, jakby od niechcenia i przysiadł na jednym z pudeł.
   -Ale ja tego nie rozumiem, nie widziałam cie nigdy na oczy. Nie znam cie. Nie wiem kim jesteś.
   -Nasza matka, Anna Gonzales, urodziła wpierw mnie, po dwóch latach urodziliście się wy.
   -Opowiedz mi jak to możliwe, bo ci nie ufam.
   -I ci się nie dziwie Elsa, byłaś wychowywana dość rygorystycznie.
   -No ciekawe jak ty byłeś - wtrąciłam i skrzyżowałam ręce na piersi. - gadaj!
   -Mamy innych ojców, mojego zabiłaś wczoraj - powiedział to z taką lekkością, jakby to była błahostka, za to mój żołądek skręcił się w supeł.
   -Ja, ja... ja nie chciałam, ja. - nie wiedziałam zupełnie co powiedzieć. Chłopak wstał i mocno przytulił mnie do siebie.
   -On nie był moim ojcem, już od dziecka nie kazał, bym tak na niego patrzył, właściwie sam chciałem go zabić - powiedział i ucałował mnie w głowę. Zdziwiła mnie jego bezpośredniość.
   -W każdym razie, urodziłem się i mój ojciec mnie uprowadził, grożąc naszej mamie, że ją zabije, gdy zacznie mnie szukać. Nasza mama prędko znalazła sobie drugiego faceta, który obiecał, że ją obroni i tak też jest do dnia dzisiejszego, z tego co wiem. Dowiedziałem się tego wszystkiego kiedy twoi rodzice, a moja mama dostali zlecenie na zabicie mojego ojca i odbicie mnie. Jednak jak wiesz nie za bardzo im to wyszło i choć oczywiście nie brałem w tym udziały to wiem, że mój gang chciał wybić całą naszą rodzinę - przerwał i chwycił mnie za rękę.
Słuchałam całej jego opowieści z maksymalnym skupieniem i otwartymi ustami. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć i właściwie nie chciałam mu wierzyć. Czułam się jak zdradzona przez najlepszego przyjaciela, choć żadne inne więzi, prócz krwi nie łączyły mnie z Ryanem. Również nie była to jego wina, że został skazany na wychowywanie się w takich okolicznościach i takich miejscach. Jednak fakt, że jego bliscy uczestniczyli w próbie zabicia mnie i moich bliskich strasznie mnie odrzucała od chłopaka. Wyrwałam gwałtownie swoją dłoń z jego ujęcia.
   -Wiem, że patrzysz na mnie jak na współczłonka tamtej akcji, ale byłem mały równie jak wy i właściwie nie miałem pojęcia co to wszystko znaczy. Poza tym wy jesteście moją rodziną, czyli byłbym także poszkodowany.
   -Nie jesteśmy twoją rodziną, jesteś tacy jak oni! Przyznałeś się z łatwością do tego, że sprzedajesz ludzi! - krzyknęłam, a kilka łez spłynęło po moim policzku. - jesteś niczym, słyszysz! Jesteś kurwa niczym!
Chłopak mocno chwycił mnie w objęcia i oparł plecami o ścianę. Rękoma próbowałam go uderzyć jednak sprawnie przygwoździł je nad moją głową. Naparł swoim ciałem na moje, przez co mnie unieruchomił. Swoje czoło oparł o moje.
   -Już uspokój się El - powiedział spokojnie.
   -Nie mów tak do mnie - odpowiedziałam płacząc.
   -Nadal jestem twoim bratem i tego faktu się obydwoje nie pozbędziemy. Obiecuje, że ci pomogę, tylko zaufaj mi! Przysięgam, nie oszukam cie i zrobię wszystko co w mojej mocy, by nas stąd uratować, a jak nie nas to chociaż ciebie. Jasne? Zaufasz mi? Jak siostra bratu, tak jak ufasz Rev.
   -Tak jak ufam Rev to nikomu nie ufam, nawet matce - poinformowałam z goryczą.
   -To zaufaj tak jakbyś ufała gdybyśmy znali się od dziecka. Elsa proszę bez twojego wkładu się nie uda.
  -Ok - odpowiedziałam po chwili zastanowienia. - niech będzie, ale jeśli mnie oszukasz...
  -Nie oszukam - wtrącił.
  -Ale jeśli... to zabije cie - uświadomiłam go, a on pokiwał głową.
W tym samym momencie usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Szybko odskoczyłam od chłopaka i wbiegłam w jeden z korytarzy, ponownie kryjąc się w kącie.
   -Kurwa Gonzales szukamy cie wszędzie! - zabrzmiał zdenerwowany głos Zayna. - gdzie jest ta dziewczyna?!
Zauważyłam jak chłopak schodzi schodami i z bronią w ręku podchodzi do Ryana. Po cichu szłam wzdłuż ściany zbliżając się do pomieszczenia w którym obydwoje stali.
   -Sobers szukał nowej broni i dopiero teraz ją znalazłem, zara się wezmę za jej szukanie. Przekazywałem mu, że ktoś widział ją na górze - tłumaczył się Ryan, jednak mina Zayna świadczyła o tym, że zbytnio mu nie dowierza w to co mówi.
Wyszłam z korytarza i znalazłam się koło schodów i nadal otwartych u góry drzwi. Na paluszkach zaczęłam wspinać się schodkami ku promieniom dziennego światła. Zayn stał do mnie tyłem nadal wpatrując się w Ryana.
   -Co to do licha?! - warknął Zayn, a ja spostrzegłam, że wpatruje się w cień, który stworzyłam zbliżając się do wyjścia. Mój rzekomy brat mrugnął jednym okiem, a ja domyśliłam się, że muszę teraz uciekać. Ruszyłam w pogoń za wolnością.

OD AUTORKI: Nie potrafię Wam powiedzieć kiedy pojawi się następny rozdział, ponieważ już wkrótce ferie, a nie będę miała w nie zbytnio czasu na pisanie. 11 rozdział postaram się dodać w poniedziałek, lecz nie obiecuje ;) Dziękuje za wszystkie komentarze te krótkie i długie, motywują one to jedno, lecz po drugie wyrażacie w nich własną opinie i cieszy mnie to, gdyż z moimi oczami rzadko widzę własne błędy i nie wiem co jest do poprawienia. :) Buziaki! 

12 komentarzy:

  1. genialny :) miałam rację pisząc że są rodzeństwem :) uhh po prostu mnie roznosi nie wiem co może się teraz stać jednym słowem proszę pisz szybciutko next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie! Czekam! ;**** ♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały, Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny ;** czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! :3 Oby udało jej się uciec...
    Czekam na next <3
    imaginy-1dbyme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Krótki ale super! Czekam na nexta.. a tak to jestem ciekawa co z nią się teraz stanie i co Zayn jej zrobi....?

    OdpowiedzUsuń
  8. nie miałam wejśc czasu i poczytać i teraz nadrobilam <333 mega rodzialy, zołądek sciskal mi sie w niektorych momentach :33 <3 Czekam na NEXT! szybko! :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj przeczytałam wszystkie twoje rozdziały i są genialne <3 Czekam z zniecierpliwieniem na następne, bo jestem strasznie ciekawska :* Zapraszam się również do moich blogów :* http://onelife-onelove-onedream.blogspot.com/ tego bloga prowadzę z przyjaciółką. http://onelife-onethirst.blogspot.com/
    A ten piszę sama :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kavsvzklzzvsnmxjchl bosssssssssssssss szybko! NN! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG! Boski i genialny! Nie mogę się doczekać następnego :* *-* O jejciu! Już się boję Zayn'a :( Powodzenia i życzę weny :* <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam za spam
    Szłam parkiem kiedy usłyszałam że ktoś za mną idzie przyspieszyłam a po chwili już biegłam, wyszłam z parku i biegłam chodnikiem poślizgnęłam się na chodniku poczułam jak ktoś mnie złapał i przyciągnął do siebie, usłyszałam przejeżdżające auto, ( zawdzięczam temu komuś życie ). Spojrzałam się w górę i zobaczyłam zielone tęczówki które mnie oczarowały, mężczyzna puścił mnie i odszedł....

    http://sweetlittlegirlsadventure.blogspot.com/

    Zapraszam na nowego bloga dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń